środa, 21 listopada 2012

Pokątna i Express Hogwart

31.08.1997 r.

...Zatrzasnęłam drzwi mojego pokoju i z całym impetem bachnęłam się na łóżko. 
"Czy ty się przypadkiem nie zakochałaś?" Szepną cienki głosik w mojej głowie.
-No co ty....-Powiedziałam na głos, wpatrując się w sufit. -Ja zakochać?
Po chwili uświadomiłam sobie, że mówię sama do siebie i klepnęłam się w łeb. 
Dziś miałam jeszcze dużo rzeczy do zrobienia, między innymi zaczarowanie torby na zakupy zaklęciem zmniejszające-zwiększającym. 
Do czego była mi potrzebna, a po to, bo zamierzam  udać się na wielkie zakupy na Pokątną. W końcu nie mam jeszcze książek i niczego, kasy mi nie brakowało, tylko właśnie tej torby, a nie zamierzałam tłuc się z kilkoma. 
Z tego co mi wiadomo Malfoy'owie mają swoją prywatną bibliotekę, może tam znajdę to zaklęcie?
Ziewnęłam i sturlałam się z łóżka, sięgnęłam po bawełnianą torbę i po chwili byłam już przy wejściu do salonu, ale zatrzymałam się raptownie, bo usłyszałam szepty. Nachyliłam głowę aby lepiej słyszeć.
- Nie musisz kazać mi rad!-To był głos Draco.
- Po prostu nie wstydz się poprosić o pomoc. Severus... Larex... nie jesteś sam.- Szepnęła Narcyza
-Ale ja nie chce niczyjej pomocy, rozumiesz!- Krzykną Draco i usłyszałam jak idzie w stronę schodów. 
Szybko, ale po cichu wślizgnęłam się do pierwszego, lepszego pokoju, żeby mnie nie zauważył.
Kiedy kroki ucichły i rozległ się tylko głuchy huk zamykanych drzwi, wyszłam z pokoju i ruszyłam w stronę biblioteki która znajdowała się na przeciwko salonu. Była to ogromna sala z wysokimi półkami książek przy ścianie.
-O co mogło chodzić Draco? -Myślałam uporczywie przelatując wzrokiem tytuły książek. 
W końcu sięgnęłam po "Przydatne zaklęcia praktyczno-domowe"
-Hmmm... Zaklęcie sprzątające... filtrowanie powietrza... zmniejszające-zwiększające...-Mówiłam cichym szeptem, siadłam na podłodze i zaczęłam mruczeć formułkę.


_-♥-_

Wreszcie na Pokątnej, jak ja dawno tu nie byłam, setki sklepów i w pubów, lecz na początku musiałam udać się do banku Gringotta. Nacisnęłam na złotą klamkę i weszłam do długiego korytarza, przy ścianach były wysokie biurka za nimi gobliny ze swoimi papierami. Poszłam wolnym krokiem w kierunku złotego podium gdzie siedział dozorca.
- Dzień dobry, chciałabym udać się do mojej skrytki....
-Dzień dobry... Proszę podać nazwisko i numer skrytki oraz pokazać różdżkę i klucz.
-Larex Bros... skrytka nr. 862.- Powiedziałam wręczając mu różdżkę i złoty klucz.
-Dobrze, proszę za mną.-Oddał mi moją własność i poszedł w stronę dużych dębowych drzwi.

Jak zwykle wsiadłam do wagonika i zakryłam oczy ręką, zawrotna prędkość źle na mnie działa. 
Goblin pociągną za dźwignie i już pędziliśmy spiralnymi torami. Wreszcie wagonik zatrzymał się raptownie, ja natychmiast wyszłam z niego lekko się chwiejąc. Podeszłam do mosiężnych drzwi skrytki mojej rodziny włożyłam klucz i weszłam do środka. Z torebki wyjęłam sporą sakiewkę i zaczęłam zapełniać ją złotem. Po chwili miałam w niej już około 2000 goelonów. 
-Wystarczy- Pomyślałam wychodząc ze skarbca i zamykając drzwi.
-Możemy już wracać.-Powiedziałam do Goblina, po czym z powrotem wsiadłam do wagonika.
Znowy spiralne tory, jak ja ich nie cierpię!

-Do widzenia.-Pożegnałam się i wyszłam z banku, teraz czekało na mnie najlepsze, zakupy!
Najpierw miałam zajść do "Esów i Floresów", żeby kupić książki, zapas piór i pergaminu, oraz kałamarzyk. Może od razu pokaże wam całą moją listę zakupów:



Standardowa księga zaklęć, stopień szósty
Eliksiry dla zaawansowanych
Sylabariusz Spellmana
Poradnik transmutacji dla zaawansowanych
Runy dla zaawansowanych
Konfrontacje z bezimiennymi (podręcznik do obrony przed czarną magią)
Ubrania, buty

Suknia na bal bożonarodzeniowy
Codzienne/ typu jeansy itp.
Szpilki na bal bożonarodzeniowy
2 pary adidasów
Kozaki na zimę (najlepiej z futerkiem)

Kot
Sowa
Zapas piór
Nowy kałamarzyk
Zapas pergaminu

Weszłam do sklepu, nie było dużego tłoku. Podeszłam do blatu za którym siedział sprzedawca i poprosiłam o książki. Następnie chciałam wstąpić do Madame Malkim i do kilku innych sklepów z ciuchami, ale na horyzącie spostrzegłam znajomą sylwetkę. 
-Daphne! Ej!-Krzyknęłam w jej kierunku. Ruda spojrzała się za siebie. Nie była sama obok niej stała wysoka blondynka której nigdy  wcześniej nie widziałam.
-Lax! jak miło cię widzieć!-Rzuciła  mi się w ramiona.-Co tam u ciebie?
-Yyyy.... całkiem nieźle. My się chyba nie znamy.-Spojrzałam na blondynkę.
-Tak, przez 5 lat uczyłam się w Beauxbatons. Nazywam się Debby Malfoy.-powiedziałam blondynka, wyciągając do mnie rękę. Szczerze to mnie zamurowało, Draco nigdy nie wspominał, że ma siostrę.
-Cześć, jestem Larex Bros.
-No to już się znacie, Larex idziesz z nami na ciuchy?-Zapytała szczerząca się Dephne(czytaj Dafne)
-No, w sumie, miałam właśnie iść do Madame Malkim.

_-♥-_

Kupowanie ciuchów zajęło nam jakieś 70 min. I zaczęłam się już martwić, że moja torba bez dna mogła by się po prostu zapchać. 
Między innymi kupiłam mega śliczną suknię, w sumie to od razu wam ją pokaże:


I wiele, wiele innych ciuchów. Potem zaszłyśmy do sklepu ze zwierzętami. Długo zastanawiałam się 
którego kota wybrać, wszystkie były śliczne, ale zdecydowałam się na takiego:


Dziewczyny podpowiedział mi żebym ją nazwała Sonia, no i tak zostało. Postawiłam koszyk z moim nowym kotem i zaczęłam rozglądając się za sową. W końcu wybrałam, taką śnieżno-białą, na prawdę piękna. Zapłaciłam i wytargałam koszyk i klatkę na ulicę.
-Może macie ochotę na ciepła czekoladę? -Zaproponowała Dephne.
Ja i Debby kiwnęłyśmy głowami.
Poszłyśmy w stronę najbliższego baru. Był to dość schludny lokal w zielonych kolorach, skórzane sofy i ładne dębowe blaty. Zajełyśly jeden z wolnych stolików. 
-Opowiedz coś więcej o sobie, Debby. -Zapytałam zerkając na nie śmiałą twarz koleżanki. 
- No cóż, znam dobrze francuski, moim ulubionym przedmiotem są zaklęcia, nie lubię czekoladowych lodów. -Rzuciła szybkie spojrzenie Dephne. -No i zapewne wiesz, że mam brata.
-Tak, właśnie się u niego zatrzymałam na kilka dni.- Powiedziałam. -Ale jakoś o tobie nie wspominał.
-Może nie miał czasu?-Szepnęła Dephne. -Wiesz o co mi chodzi, Debby?
Blondyna pokiwała głową.
-A ja nie.- Szepnęłam schylając głowę. - O co chodzi?
Debby znowu rzuciła szybkie spojrzenie na koleżankę szukając ratunku.
Dephne szepnęła jej coś na ucho, a ona tylko kiwnęła głową.
-Draco ma tajną misję...No, ale ty możesz wiedzieć, chyba? -Szepnęła Dephne zerkając na Debby.
-Tak, tak.
-No bo wiesz, on ma kogoś zabić, konkretnie to...-Rozejrzał się dokoła.-Dumbledora.
Szczęka mi opadła.
-Niby czemu ja o tym nie wiem?-Szepnęłam jeszcze ciszej.-Wiesz kim jestem.
-No niby tak, ale to tajne.
-Aaaahhhaaa.-Kiwnęłam głową i wróciłam do normalnej pozycji.-Zauważyłam był ostatni jakiś zamyślony.
-Coś podać?-Zapytała kelnerka, która przed chwilą do nas podeszła.
-3 gorące czekolady.-Powiedziałam.-Ja stawiam.



1.09.1997 r.


Dziś już do Hogwartu, wreszcie. 

-Dobra... ubrania
-Są
-Pergaminy i pióra?
-Są
-Książki?
-Są
-No to chyba wszystko, co nie?- Zapytała Debby która pomagał mi sprawdzić czy wszystko spakowałam.
-Sądzę, że tak...-Mruknęłam cicho, siedząc na podłodze przed kufrem.
Była dopiero 4 nad ranem, a my byłyśmy już na nogach.
-Draco pewnie jeszcze śpi, nie uwarzysz że trzeba go obudzić?-Uśmiechnęłam się chytrze. -Może mały psikus?
Debby też się uśmiechnęła, ale na krótko.
-Nie sądzę żeby był skory do śmiechu.-Szepnęła cicho.
-Faktycznie-Spuściłam wzrok, ja też miałam misje, ale to co innego.

Dwie godziny później zeszłyśmy na dół, na śniadanie. Na stole lerzał ogromny talerz z tostami i dzbanek soku dyniowego. 
Draco i Narcyza już tam byli.
-Cześć mamo.-Powiedziała Deby.
-Dzień dobry.
-Siadajcie, za nie długo musicie być już na peronie, pociąg odjerzdza o 6.30.-Odpowiedziała nie zbyt przytomnym głosem. Draco zdawał wrażenie jakby był w  ogóle innym świecie, a tak nie dawno był taki zabawny.
Po zjedzonym śniadaniu przegnaliśmy się z Narcyzą i deportowaliśmy się na peronie 9 i 3/4.
Tłok jak zawsze, rodzice żegnający się ze swoimi dziećmi, wszędzie kufry i klatki. Niby to samo, ale było jakoś inaczej, może to ja się zmieniłam? Rozdzieliliśmy się bez słowa, ja ruszyłam do przedziałów Grymffindoru, a oni Slytherinu, choć Debby miała zostać dopiero przydzielona.
Znalazłam pusty przedział, wciągnęłam kufer na górna półkę a kosz z Sonią i Relnerem(sową) postawiłam na podłodze. Wyciągnęłam z torebki książkę i zanurzyłam się  w jej lekturze.
Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam, w każdym razie obudziły mnie jakieś ciche rozmowy, lekko uchyliłam jedno oko. Ku mojemu zaskoczeniu dwa siedzenia dalej siedział Ron Weasley 
a na przeciwko Harry Potter i Hermiona Granger.
-Mówię wam on coś kombinuje!-Prawie krzykną Harry.
-Ciii! Bo ją obudzisz.-Szepnęła Hermiona. 
-Harry, pomyśl logicznie, Malfoy śmierciożercą, o czym ty gadasz! Moim zdaniem  to prędzej ta cała Bros.-powiedział Ron, po czym na mnie spojrzał.-A nie Malfoy.
-Dobra, wy zawsze mi nie wierzycie! Idę się przejść.- Powiedział Harry, po czym wyszedł z przedziału.


piątek, 2 listopada 2012

Nie o taką wojnie mi chodziło o_O

30. 08. 1997 r.



  

     Obudziłam się dziś rano, około 5:58. Leniwie otworzyłam oczy, wyciągnęłam się i powoli wstałam z łóżka. Podeszłam do okna, była piękna pogoda. Rosa spływała po szybie, a promienie letniego słońca wdzierały się do mojego pokoju, ogród za oknem był pogrążony jeszcze we słodkim śnie. Patrzyłam tak chwilę na piękny krajobraz, kiedy zdecydowałam się już ubrać. Podeszłam leniwie do szafy, otworzyłam ją i... Krzyknęłam, w lustrze które było po wewnętrznej  stronie szafy, nie zobaczyłam moich pięknych, kruczoczarnych włosów, zamiast nich miałam dwa różowe warkocze!
 -Zabije go.- Pomyślałam. Nie zastanawiając się dłużej, wzięłam pierwsze lepsze ubranie. Szybko je na siebie wciągnęłam i wyszłam z pokoju nie zamykając drzwi i prędko pobiegłam po schodach do salonu.
Na fotelu siedziała pani Malfoy, ale po Draconie nie było ani śladu.
-Gdzie jest Draco?!-Zapytałam wojowniczym tonem. Narcyza podniosła głowę z nad gazety.
-Jest chyba w swoim...- Urwała bo zobaczyła moja "nową" fryzurę. Ledwo powstrzymując śmiech.
-...pokoju.-Dodała i znowu schowała się za gazetą. Na moich ustach wykrzywił się 
chytry uśmiech, w pokoju mi już nie ucieknie. -Dziękuje.- Powiedziałam i opuściłam salon, biegnąc znów na górę. Po chwili stałam już przed drzwiami oznaczone plakietką z napisem "Draco" 
-Ciekawe czy jeszcze śpi?- Otworzyłam drzwi kopniakiem. Weszłam do pokoju. 
-Co do jasnej... -Mrukną otwierając oczy. -O cześć, jakiś problem? -Uśmiechną się kiedy mnie zauważył. 
-B a r d z o duży problem.- Syknęłam. 
- Ja nie wiedzę żadnego problemu. -Wstał z łóżka i stał przede mną w samych bokserkach. 
-Ładnie ci w różowym. -Wyszczerzył zęby.
Podbiegłam szybko do łóżka i wzięłam pierwszą z brzegu poduszkę i trzasnęłam go z całej siły.
- Jakie.... -Rzuciłam następną poduszką.-....jest przeciw zaklęcie! 
-Nie powiem.-I on rzucił we mnie poduszką. -Zasłużyłaś sobie na to.- Następna poduszka leciała w moją stronę, a on się śmiał. 
-Jeszcze pożałujesz!-Krzyknęłam ,ale się uśmiechnęłam. Chciałam podejść bliżej, ale  potknęłam się o dywan i wpadłam na Draco. 
-Co ty mi możesz zrobić? Taka mała, słaba dziewczynka?
Nasze twarze zbliżyły się niebezpiecznie. 
-Jeszcze mnie nie znasz. -Prychnęłam i odsunęłam się on niego. -Odczaruj moje włosy.
-Ani mi się myśli... Chyba że ładnie poprosisz.
-Chyba sobie kpisz!
-Nie, to nie.-Powiedział i oparł się o ścianę.
Stałam chwilę myśląc. Spojrzałam mu prosto w oczy.
-Proszę...?
Popatrzył na mnie i podniósł jedną brew.
-Bardzo proszę. -Traciłam już cierpliwość, ale dzielnie się trzymałam.
-No dobra.-Podszedł  do szafki przy łóżku i wyją z niej różdżkę, zamkną szufladke, następnie odwrócił się do mnie i delikatnie dotkną różdżką moich włosów. Różowe kosmyki, od góry, zaczęły przyjmować swój dawny kruczoczarny kolor, aż w końcu ostatnia końcówka różowego koloru roztopiła się w czerni. 
-Dzięki. - Pocałowałam go w policzek i szybko wyszłam z pokoju.



poniedziałek, 24 września 2012

Nie uwierzycie mi gdzie jestem... cz.II

29. 08. 1997 r.

Siedzę teraz sobie w pokoju i rozmyślam... Jeśli mam być szpiegiem to mam kilka bardzo ważnych problemów. Muszę koniecznie coś wymyślić, koniecznie.
 A gdyby tak! A gdyby tak kupić sobie kota i 
on by się polubił z kotem Granger? I gdybym się jakimś cudem nauczyła być animagiem, i 
umieć się akurat zamieniać w takiego samego kota jak ten mój! W tedy mogła bym chodzić wszędzie!
Genialne, ale jest jedno "ale". Jak mam się nauczyć być animagiem? Rok szkolny ma tylko 10 miesięcy. Chociaż może, jakbym wzięła się w garść, to może by mi się udało? No bo wiecie jeśli nic konkretnego się nie dowiem to mogę się już z wami pożegnać, ale ja zawsze coś wykombinuje.
No i nie jestem jedynym śmierciożercą w Hogwarcie, jest jeszcze Draco. Może mi pomoże.

"Larex pojebało cie, ty go nie lubisz" 

Taak, faktycznie, no ale niby czemu go nie lubię? No tak na poważnie?

"Bo ma taki sam charakter jak ty?"

Może, może. Tak to prawda jesteśmy do siebie podobni... Dobra KONIEC! 
Za bardzo się rozdrabniam. Jest już późno, a ja się jeszcze nie wykąpałam, hmm, może jeszcze nie śpią, bo nie wiem gdzie tu jest łazienka! Uh, dobra zejdę na dół może ktoś jeszcze nie śpi.


_-♥-_


                                                             27. 08. 1997 r.
Pt.
Ha, ha, muszę wam koniecznie to opowiedzieć. Zeszłam do salonu, jak się spodziewałam 
był tam Draco, siedział na fotelu i czytał gazetę.
-Khm.. -Zaczęłam.
Złożył gazetę i spojrzał na mnie.
-Tak?
-Mógłbyś mi łaskawie pokazać gdzie jest łazienka?
- Może.
-Oj, przestań.
-No dobra, chodź. 
Wstał i poszedł po kamiennych schodach na górę, ja za nim. Szliśmy szerokim korytarzem, ściany były obwieszone obrazami, co chwile mijaliśmy jakieś drzwi.
- Eee, jak myślisz da się zostać animagiem w nie całe 10 miesięcy?- Zapytałam.
Spojrzał się na mnie dziwnie.
- A co?? 
-Tak się pytam.
-Nie wiem... Tu masz łazienkę. -Wskazał najbliższe drzwi, lekko je popchną i wszedł do środka.
Łazienka była wyłożona beżowymi płytkami, przy drzwiach stała toaletka z lustrem, na przeciwko wielka wanna, obok wieszak na ubrania i ręczniki, a w rogu sedes.
- Tylko się nie utop, jak będziesz się kąpać.
- Zobaczymy kto utopi się pierwszy.- Zazgrzytałam zębami. I w tedy naszła mnie dzika myśli.
Szybko wyjęłam  różdżkę.
-Aquamenti.
Strumień wody wyleciał z mojej różdżki, Draco, zaskoczony całą ta akcją, zaczął się cofać, po czym  poślizgną się, i upadł na podłogę.
- Wyglądasz jak mokry blond, mop. -Zachichotałam.
- Bardzo śmieszne, odegram się, zobaczysz.- Uśmiechną się tajemniczo, i poczochrał mokre włosy.
Pomogłam mu wstać.
- Boje się.- Żachnęłam się. 
- Wojna? - Powiedział, wyciągną mokrą rękę.
- Wojna. - Uśmiechnęłam się.





wtorek, 11 września 2012

Nie uwierzycie gdzie jestem.... cz.1


28. 08. 1997 r.



    Może na początek opowiem wam kto zaszczycił mnie swoim przybyciem. 
Schodziłam do salonu (tak z grubsza, mój salon jest ogromny z żółtymi ścianami, kominkiem, puchatym dywanem i miękka sofą przy której jest stolik.) żeby się trochę poduczyć zaklęć,  właśnie targałam  księgę po schodach i wchodzę do salonu, a tam Mela z mamą, gdyby nigdy nic siedzą sobie na mojej sofie i o czymś rozmawiają.
- Ekhm…-Zaczęłam. Automatycznie obydwie odwróciły się do mnie.
-Hej siostra…- Rzuciła Mela.
-Tylko tyle? A poza tym zajęłyście moja sofę.
-Kochana to nie jest TWOJA sofa.-Powiedziała mama.
-No i czego się po mnie spodziewałaś że rzucę Ci się na szyję i zacznę obcałowywać.-Warknęła Melannie.
-Cała ty…-Mruknęłam. –Z jakiej okazji zaszczyciłaś nas swoim przybyciem? – Powiedziałam sucho.
-A jak myślisz?
-Razem deportujemy na spotkanie? -Zapytałam obojętnie i bachnęłam się na puchaty dywan.
-Widzę, że jesteś spostrzegawcza. –Mruknęła.
-Kochanie idź sobie poczytaj w swoim pokoju. –Powiedziała mama. –I za godzinę masz być gotowa, a i zapomniałam ci powiedzieć, że zostaniesz u Malfoyów do końca wakacji, więc się spakuj.
Zatkało mnie, że książka mi wyleciała z rąk.
-Że co? –Spytałam.
Melannie wyszczerzyła zęby opierając się ręka o oparcie sofy i spojrzała na mnie.
-Co się tak szczerzysz?!-Warknęłam wstając z dywanu.
-Zajmuje twój pokój, a ty chyba nie będziesz ze mną spać? -Opowiedziała nadal się szczerząc. – Oni mają duży dom, i pokojów tam nie brakuje, a nasza rodzina jest z nimi w dobrych stosunkach więc…
-Ty....ty.....
-Co ja? Powinnaś się przecież cieszyć, nie wytrzymałabyś ze mną 1 dnia. –Zachichotała Mela.
-Naprawdę bardzooo śmieszne.- Rzuciłam i pobiegłam do mojego pokoju.

***
No i właśnie piszę teraz z mojego pokoju który dali mi Malfojowie, w prawdzie jest całkiem, 

całkiem. Turkusowe ściany, wielkie łóżko z baldachimem,  szafa i mały stolik koło łóżka z białą lampką. No, ale to na razie nie ważne, teraz opowiem o tym cholernym spotkaniu:
O ustalonej godzinie zeszłam do salonu w czarnych jeansach i luźnej, bordowej bluzie i z włosami zpiętymi w koka.
Bez słowa siadłam na sofie i czekałam razem z rodzicami na Melannie. Po 15 min zeszła rozpromieniona.
-No to, lecimy?
Złapaliśmy się za ręce i zaraz poczułam silne szarpnięcie w pępku, po chwili dotknęłam stopami kamiennej podłogi. Przed de mną był długi stół, przy którym siedzieli już niektórzy śmiercożercy, ogólnie pomieszczenie był w barwach Slytherinu, ściany zastawione ogromnymi szafami
z książkami i kominek. Mela ruszyła pierwsza i zajęła miejsce koło (o ile mi wiadomo) Bellatrix no to ja usiadłam koło siostry a rodzice koło mnie.
-Dobra tylko się nie denerwuj –Myślałam gorączkowo wpatrując się w moje palce. Nawet nie zauważyłam jak stół zapełnił, a zaraz pojawił się Ten-Którego-Nie-Wolno-Wymawiać. Serce zleciało mi do stóp, zerknęłam w tamtą stronę ukradkiem, a potem po stole, wzrok zatrzymałam na pewnym blondynie, którym był Draco. 
W końcu Czarny Pan zaczął przemowę, ale ja w ogóle tego nie słuchałam tylko gorączkowo przeplatałam palce, potem zerknęłam na Malfoya, chyba też odkrył że przeplatanie palców jest na prawdę fascynującym zajęciem, ale moje rozmyślania przerwał fragment wypowiedzi Czarnego Pana ,a konkretnie.
-… a panna Larex będzie szpiegować Pottera i tych jego głupich koleżków, co bardzo nam sprzyja ponieważ panna Bros, jest jak niektórzy wiemy, w Gryffindorze….- Dało się słyszeć szepty.
-Obiecujesz że wywiążesz się ze swojego zadania i będziesz mnie powiadamiać o każdej ważniejszej informacji od Pottera?
O Matko Boska co ja mam powiedzieć? Na myśl przyszła mi tylko jedna krótka odpowiedź.
-Tak Panie, obiecuje…-Mój głos brzmiał tak jakby nie był mój, miałam wrażenie ,że zaraz zemdleje.
-Mam nadzieje… To koniec naszego spotkania , możecie się rozejść.- I sam się deportował z innymi , a ja zostałam z moimi rodzicami i Mel.
-Kochanie nic się nie martw.-Pocieszał mnie tata. A potem podeszła do nas Pani Malfoy, Bellatrix i Draco.
-Chodź kochana pokaże ci twój pokój.- Powiedziała do mnie Bella, chyba się z nią polubię….

Ta note napiszę w 2 częściach, proszę o komy.

piątek, 7 września 2012

Mój kochany pamiętniku...



Hejka macie pierwszą note :) Miłego czytania proszę o komy:)      

 27. 08. 1997 r.

  Witajcie. To mój pamiętnik, założyłam go dwa dni temu, lecz nie miałam zbyt dużo czasu na pisanie ,więc zaczynam dziś. Może na początek się przedstawię… Nazywam się LarexLarex Bros. Mam 16 lat, czarne, długie, proste włosy, żółte oczy i około 1,76 cm wzrostu. Jeśli chodzi o moje zainteresowania i hobby, to zajmuję się głównie szlifowanie moich zdolności magicznych, ostatnio na przykład zaczęłam się uczyć zaklęć niewerbalnych. Hobby? Nie, chyba że można do tego zaliczyć studiowanie książek.  Jak się domyślacie uczęszczam na 6 rok do szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, i jestem w Gryffindorze, choć z czystą przyjemnością przeniosła bym się do Slytherinu, na moje nie szczęście jest tam ten sławny Potter, oh, jak ja go nie cierpię
Każdą wolną chwile spędzam na uczeniu się, lub (czasem) spotkaniach z moją przyjaciółką Daphne Greengrass (Slytherin)
       Wszyscy w szkole wiedzą, że moja siostra, Melannie (która się aktualnie ukrywa)  była i z resztą  jest khm… śmierciożercą, z którego powodu większość… stanowcza większość szkoły uważa, że ja również jestem wiecie kim, no i mają racje… Tak jestem śmierciożercą. W sumie to od wczoraj!
Właśnie dlatego piszę dopiero dziś ,szczerzę, to nie chce mi się tego opisywać tej całej ceremonii i tak dalej, więc zacznę od tego kto mnie w to wpakował, a zatem …
Moja siostra, Melannie, choć moi rodzice też służą Czarnemu Panu, ale na szczęście nikt ich o to nie podejrzewa. Tak poza tym to za dokładnie 14 godzin, 42 minuty i zaraz… 29 sekund mam się zjawić z innymi śmierciozercami na jakimś tam spotkaniu, i które odbędzie podajże w domu Malfoyów. Dobrze, że mam taką wygadaną siostrę to nie będę się tak bardzo peszyć, choć za pewne i tak wrócę do domu z żołądkiem w gardle… Dobra kończę, pa!


Wiem że mało ,ale na początek wystarczy, Papa